Gdzie jest przewodniczący Rady Miejskiej? Co z jego zastępcami? Kto tu w końcu pracuje dla dobra mieszkańców? To chyba nawet ciężko nazwać wykonywaniem obowiązków. Czy przewodniczący i jego zastępcy swoim zachowaniem chcieli pokazać, gdzie mają ludzi, którzy na nich zagłosowali? Na te pytania chyba będzie ciężko odpowiedzieć nawet najstarszym mieszkańcom którzy wiele widzieli i wiele słyszeli.

W dniu 14 stycznia burmistrz Robert Czapla złożył wniosek do przewodniczącego Rady Miejskiej o zwołanie sesji. Tu jak wiadomo przewodniczący ma obowiązek w ciągu siedmiu dni zwołać posiedzenie Rady Miejskiej. Ostateczny termin zwołania posiedzenia wypadł na dzień 21 stycznia. Jak zwykle przewodniczący Marcin Nieradka nie spieszył się ze zwołaniem obrad. W ostatnim z możliwych dni, na 3 godziny przed sesją postanowił zwołać ją na godzinę 15:00. Czy to była czysta złośliwość? Przecież radni biorący udział w obradach nie pracują w Urzędzie. Muszą mieć czas na zakończenie wszelkich czynności, w których akurat biorą udział, dotrzeć do miejsca, gdzie mogą zdalnie się połączyć, odwołać wszelkie zobowiązania na resztę dnia i przeorganizować wszystko, aby przygotować się do sesji zwołanej na ostatnią chwilę. Również pracownicy Urzędu całej doby w Urzędzie nie spędzają. Zważywszy na to że sesja została zwołana w trybie zdalnym, każdy musi zadbać o stabilne łącze internetowe, odpowiedni sprzęt i miejsce. Wszyscy powiadomieni o sesji natychmiast musieli zmienić plany prywatne, zawodowe i odłożyć je na później. Przed godziną 15:00 radni klubu SLD oraz radny PSL zaczęli się po kolei łączyć aby uczestniczyć w sesji. Pędzili na złamanie karku, odwoływali spotkania, zmieniali plany aby stanąć na wysokości zadania i wywiązać się z obowiązku stawienia na sesji. Jakież zdziwienie było na twarzach wszystkich obecnych kiedy okazało się, że o godzinie 15:00 ani przewodniczący, ani jego zastępcy, ani radni z koalicji PiS i Nowa nawet nie podjęli próby połączenia się. O tyle o ile można stwierdzić, że któryś z radnych był nieobecny z powodu innych obowiązków prywatnych, to już zachowanie przewodniczącego, który sam przecież sesję zwołał wydaje się dość dziwne. Dziwne jest też, że mając dwóch zastępców, przewodniczący nie oddelegował powinności otwarcia i prowadzenia obrad na żadnego z nich, skoro sam nie miał zamiaru się pojawić. Wiceprzewodnicząca i jej zastępca również się nie pofatygowali aby wziąć udział w posiedzeniu Rady Miejskiej. Gdzie w tym wszystkim jest wyborca? Tu przypomnieć warto że radny pracuje na rzecz mieszkańców, a nie we własnym interesie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze przed ogłoszeniem terminu sesji, radni z klubu Nowa opublikowali w mediach społecznościowych oświadczenie w którym stwierdzają, że nie będą przeszkadzać burmistrzowi w realizacji inwestycji, której między innymi dotyczyła uchwała przygotowana na tą sesję. Mimo swojej deklaracji, nie pojawiając się na sesji, przeszkodzili w przesunięciu pieniędzy w budżecie, które są przeznaczone na realizację kilku inwestycji.

Co miało być tematem sesji?

W zeszłym roku burmistrz Robert Czapla pozyskał na dokończenie i oświetlenie ścieżki wokół jeziora ogromne środki finansowe pochodzące z zewnętrznego źródła finansowania. Kwota prawie półtora miliona złotych trafiła do Nowogardu. Pierwotnie inwestycja dokończenia ścieżki miała wyczerpać w całości w pozyskaną kwotę. Po przeprowadzeniu przetargu udało się wyłonić firmę, która zaoferowała mniejszą kwotę na dokończenie ostatniego odcinaka ścieżki dookoła jeziora dzięki czemu reszta pieniędzy pozostała na inne cele. Pozostałe pieniądze można więc było przeznaczyć na inne inwestycje, a mianowicie na budowę oświetlenia wzdłuż nowo budowanej ścieżki oraz na oświetlenie w Karsku, Wołowcu i Szczytnikach. Budowa oświetlenia na terenach wiejskich to ciekawa inwestycja, tym bardziej, że wkład własny Gminy Nowogard był na poziomie zero procent. Aby można było wykonać oświetlenie w tych miejscowościach wystarczyła dobra wola radnych i zwykła formalność: przegłosowanie uchwały.

 

A teraz co? Mieszkańcy trzech wsi dalej będą chodzić w ciemnościach. Czy właśnie o to chodziło radnym PiS i Nowa, aby ludzie, którzy pokładali w nich zaufanie i nadzieję czuli się oszukani? Sesja zwołana na dziś jest brakiem szacunku zarówno do mieszkańców jak i radnych oraz pracowników Urzędu. Gdzie w tym wszystkim jest szacunek przewodniczącego do kolegów radnych, ich rodzin i mieszkańców. Radni PiS i Nowa startowali w wyborach aby pracować dla mieszkańców i obradować w ich imieniu. Za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie i to wcale nie małe. Przewodniczący 1500 zł, jego zastępcy 900 zł, przewodniczący komisji również po 900 zł, a inni radni po 700 zł. Pieniądze biorą, a swojej pracy nie wykonują. To jest bardzo niepoważne aby zachowywać się w ten sposób, zwłaszcza teraz, kiedy część osób pracuje zdalnie lub przebywają na kwarantannie.

 

Zapytaliśmy sołtysów miejscowości w których mają być tealizowane inwestycje co myslą o wczorajszym zachowaniu radnych PiS i Nowa.

 

Jerzy Kubicki, sołtys wsi Karsk

 

Jako sołtys mogę tylko powiedzieć, że takie zachowanie przewodniczącego jest niepoważne. To jest lekceważenie mieszkańców, bo tyle mówimy, że robimy wszystko dla dobra i bezpieczeństwa mieszkańców, a wychodzi na to, że jest inaczej. Z szacunku do ludzi powinna sesja się odbyć, powinna być podjęta uchwała, żebyśmy mogli już te inwestycje zacząć, działać. Nie wiadomo teraz kiedy to będzie, co powiedzieć mieszkańcom. Ludzie nas wybrali, żebyśmy podejmowali decyzję, tak aby żyło im się lepiej, a takie przeciąganie i zwlekanie z podejmowaniem decyzji nikomu nie służy. W Karsku potrzebne jest to oświetlenie, tam jest odcinek do 500 metrów kompletnej ciemności, jest niebezpiecznie, nic nie widać. Ludzie od 6 lat wnioskują o oświetlenie w tym miejscu. Nie rozumiem zachowania przewodniczącego, tak się zachowują małe dzieci.

 

Jolanta Gaj, sołtys wsi Szczytniki

 

Mieszkańcy od co najmniej 3 lat czekają na to oświetlenie. Jak widać przedłużanie oczekiwania to nic nowego, bo to nie pierwszy raz kiedy każe nam się czekać. Podobnie był kłopot przy zatwierdzaniu zmian w funduszach sołeckich. Też nie mogliśmy robić zakupów, później wszystko trzeba robić na ostatnią chwilę. Znowu będą pytania mieszkańców o te oświetlenie. Nie chcę, żeby byli zawiedzeni, tym bardziej, że dzięki burmistrzowi mamy nową asfaltową drogę. Mieszkańcy są szczęśliwi, że już nie kurzy im się pod domami. Teraz czekamy na te dwie lampy, jedną w tym właśnie miejscu, przy nowej drodze, drugą przy wyjeździe w kierunku Sikorek. Takie zachowanie, że radni nie przychodzą jest niezrozumiałe, przecież mieszkańcy ich wybrali do reprezentacji w Gminie.

 

To nie pierwszy raz kiedy radni bojkotują budowę ścieżki wokół jeziora. Zachowanie przewodniczącego niejednokrotnie było już upominane przez organ nadzorczy, czyli wojewodę.

Przewodniczący stroi sobie żarty ze wszystkich dookoła, z wojewody, z kolegów radnych, z pracowników Urzędu i z mieszkańców. Po raz kolejny nie wykonał swoich obowiązków. Nie pojawił się, nie otworzył obrad, sesja się nie odbyła. Zebrani radni SLD, radny PSL i pracownicy Urzędu Miejskiego rozczarowani wrócili do swoich obowiązków nie mając pojęcia co zaserwuje im przewodniczący kolejnym razem .