Sesja w trybie zdalnym się nie odbyła
Sytuacja z sesjami nieodbywającymi się od miesięcy zakrawa na kpiny. Burmistrz Robert Czapla konsekwentnie wnioskuje o zwołanie sesji, a przewodniczący Marcin Nieradka już czwarty raz nie doprowadził obrad sesji do skutku.

Na kolejny wniosek burmistrza z dnia 13 listopada br. przewodniczący 16 listopada zawiadomił Biuro Rady o zwołaniu sesji Rady Miejskiej na dzień 18 listopada, informując jednocześnie o tym, że sesja odbędzie się w trybie zdalnym z uwagi na trwająca epidemię koronawirusa.

Po konsultacji z informatykami, Urząd niezwłocznie, bo jeszcze tego samego dnia tj. 16 listopada, poinformował pana Nieradkę, iż ze względów technicznych sesja zwołana na 18 listopada może odbyć się jedynie w trybie stacjonarnym. Jeśli przewodniczący chce przeprowadzić sesję w trybie zdalnym, sugerowany najbliższy termin, kiedy technicznie byłoby to możliwe wskazano na 20 listopada. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, iż przygotowanie sesji zdalnej wiąże się z zakupem nowego oprogramowania, przeprowadzeniem testów, instruktażu użytkowania, zorganizowania sprzętu komputerowego z kamerą, mikrofonem, głośnikiem i stabilnym łączem internetowym dla wszystkich uczestników. Nie wszyscy radni są biegli w systemach informatycznych i nie wszyscy posiadają wymagany sprzęt do obsługi programu komputerowego.

W dniu 17 listopada, z powodu braku reakcji przewodniczącego na poprzednie pismo, Biuro Rady ponownie wysłało informację, mówiącą o tym że sesja zdalna będzie możliwa nie wcześniej niż 20 listopada. Pismo informowało również, że podjęte zostały kroki w celu takowej sesji zorganizowania. Zwrócono się do przewodniczącego Nieradki o podjęcie działań w kierunku umożliwienia przeprowadzenia obrad sesji, jeśli 18.11 to stacjonarnie, a jeśli zdalnie to 20.11. Zabrakło woli współpracy przewodniczącego i do końca zarówno radni jak i Urząd trzymani byli w niepewności.

Pojawia się tutaj pytanie, czy przewodniczący Nieradka celowo paraliżuje pracę samorządu? Już wcześniej, bo w październiku, zastępca burmistrza apelował na piśmie do przewodniczącego Rady Miejskiej o współpracę z Urzędem w kwestii zwoływania sesji, uzgadniania terminów i miejsca obrad. Tym czasem przewodniczący wprowadza chaos w pracy radnych i Urzędu, unika rozmów, nie reaguje na apel o porozumienie, a tylko pozoruje pracę przewodniczącego.

Skoro nie wiadomo było jakie jest ostateczne stanowisko przewodniczącego odnośnie proponowanego terminu, część uczestników planowanej na 9 rano 18.11 sesji, w tym burmistrz Robert Czapla, zastępca burmistrza Krzysztof Kolibski, skarbnik Marcin Marchewka, kierownicy wydziałów IiR, RFKiS i GKMiOŚ oraz radny Jankowski z SLD, zebrali się na dużej sali obrad w Ratuszu, reszta radnych prawdopodobnie czekała przed komputerami. Spodziewano się, że przewodniczący pojawi się w ratuszu, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, otworzy obrady i przerwie je wyznaczając nowy termin sesji na 20 listopada. Tak się nie stało, gdyż przewodniczący wcale się nie pojawił, nie pojawił się nikt w jego zastępstwie aby sesję otworzyć, ani wice przewodniczący Michał Bociarski, ani wice przewodnicząca Jowita Pawlak. Sesja się nie odbyła.

Czy w takiej sytuacji, gdy wniosek z 13 listopada jest nadal aktualny, przewodniczący zwoła sesję na piątek? Czy będzie dalej trzymał radnych i Urząd w niepewności? Czy piętrzące się sprawy mieszkańców zostaną w końcu poddane dyskusji i podjęte będą stosowne uchwały? Czy raczej miną kolejne tygodnie bez obrad, a palące sprawy nie zostaną rozstrzygnięte. Jedno jest pewne, takiej sytuacji nie można przeciągać w nieskończoność, jest to przecież dalece niepoważne podejście do całej sytuacji.

Ewa Brzykcy